Muzeum "Sztuki Nowoczesnej" w Warszawie za 700 milionów
Jeszcze prawdopodobnie pamiętacie ten obleśny biały "kloc", który pojawił się w Warszawie. Otóż Rafał Trzaskowski wydał zgodę na sfinansowanie go na kwotę około 700 mln zł. Korzystając z porównań z innymi inwestycjami i bieżącymi projektami budowy można łatwo stwierdzić, że cena za metr kwadratowy tego cuda przewyższa cenę rynkową o grube setki procentów. Ogólnie rzecz ujmując nawet osoba bez wiedzy w zakresie budownictwa i architektury łatwo stwierdzi, że owa budowla nie wybija się niczym szczególnym. Jest to prosty budynek o nieskomplikowanych geometrycznych kształtach i codziennym wykończeniu.
Skąd w takim razie ta ogromna kwota? Jako "konspirologowie" i "szuria" pozwolimy sobie przypuścić, że Rafał, potocznie zwany przez warszawiaków "Szmatą", po raz kolejny jest zamieszany w machinacje z budżetem publicznym, ale to są tylko nasze luźne przypuszczenia, które wcale nie muszą odpowiadać rzeczywistości, jak to teoria konspirologiczna. Przypomnimy, że w 2019 roku Rafał sfinansował organizację Biennale Warszawa, która przeprowadzała szkolenia pod tytułem "Taktyki miejskie/uliczna gimnastyka, czyli techniki działania grupowego" lub "Własność prywatna to kradzież. Własność wspólna to bogactwo". Po czymś takim - tysiąckroć zawyżone fundusze na budowę "muzeum sztuki nowoczesnej", która jest przepychana przez te same kręgi, które popierają wyżej wspomnianą Społeczną Szkołę Antykapitalizmu to coś po prostu trywialnego.
W każdym razie widać jakie Rafałek ma priorytety, a mianowicie - warszawiacy nie potrzebują ani usprawnienia ruchu komunikacji miejskiej, ani częstszych patroli w dzielnicach gdzie szczególnie często odbywają się przestępstwa - w tym bardzo często z udziałem kolorowych migrantów z Bliskeigo Wschodu i Azji Środkowej, nie potrzebują również budowli ochronnych, lepszego zabezpieczenia lotniska w środki przeciwdziałania przeciwko statkom bezzałogowym, lecz potrzebują kulturowo-marksistowskiego obelisku, patrząc na który nie wiadomo - płakać czy się śmiać. W końcu - nie ma po co tworzyć przestrzeń dla upamiętniania polskiej klasycznej sztuki ani do naświetlania tematów historycznych chociażby związanych z majestatyczną historią samej Warszawy - trzeba wyraźnie poprzeć określoną opcję polityczną, która przeżarła życie społeczne na tyle, że jest wyraźnie eksponowana w pewnych "stylach sztuki". Czemu "sztuki"? Może dla tego, że jak kobieta, posiadająca błyskotliwe uczucie humoru, położyła na podłodze swoją czapkę, inni widzowie uznali to za element wystawy w tym muzeum?
#SB_ogolne